środa, 1 grudnia 2010
niedziela, 7 listopada 2010
Nasz wernisaż
5 grudnia czyli w najbliższą niedzielę w centrum OSiR na ul.Tamka 40 o godzinie 18. odbędzie się wernisaż naszych zdjeć połączony z koncertem muzyki konkretnej opartej na nagraniach terenowych z miejsc, w których byliśmy. Serdecznie wszystkich zapraszamy, szczególnie uczestników- współtwórzcie ten event z nami!
piątek, 27 sierpnia 2010
Prażynki - IV trasa Miejsc Pobocznych
Po raz ostatni już w te wakacje ruszyliśmy w trasę po zapomnianej Warszawie, tym razem wybraliśmy flagową dzielnicę jaką jest Praga. Od paru lat Praga jako dzielnica przeżywa renesans popularności i zainteresowania i nawet tutaj powoli jest trudno znaleźć miejsca które spełniałyby warunki pierwotnego pomysłu Miejsc Pobocznych czyli miejsc, które uwaga mieszkańców raczej omija.
Ale prywatny rekonesans i sprawdzenie na własną rękę, a czasem przy użyciu pomocnej ręki czy nawet dwóch może zaowocować czymś nieoczekiwanie, zaskakująco ciekawym i wartym przekazania dalej.
Znów mieliśmy trudną sytuację związaną z doborem zgłaszających się w ogromnych ilościach chętnych do wzięcia udziału, więc uciekliśmy się do losowania. Trafili do nas ludzie, którzy są bardzo różnorodni jeśli chodzi o wyróżnienie się zainteresowaniami i doświadczeniem w temacie fotografii.
Mnie osobiście zaimponowali Rafał i Iza. Rafał to rasowy miejski partyzant, który potrafi się dosłownie wszędzie wcisnąć, wręcz zachęcić innych do odrobiny ryzyka i odwagi, co dodało naszej wyprawie smaczku. Szczególnie gdy znaleźliśmy się w Porcie Praskim by sfotografować starą drewnianą barkę z końca XIX w.
Iza ma z kolei solidne zaplecze artysty, w tym współpracę z Pawłem Althamerem i było naprawdę przemiło wymieniać się na bieżąco uwagami odnośnie różnych sytuacji, spraw, tematów.
Dobór miejsc, które wybraliśmy na obiekty, które chcieliśmy fotografować był dość trudny, z tej prostej przyczyny, ze Praga jest wprost usiana miejscami i zakątkami, które są warte obejrzenia i udokumentowania. Z drugiej strony dobór miejsc nie był podyktowany typowym podejściem historycznym - chcieliśmy w naszym spacerze bardziej nastawić się na podejście psychogeograficzne - każde z tych miejsc buduje samo swoją historię: klimatem, stanem w jakim się znalazło, a dla uczestników odkrycie i doświadczanie tych miejsc jest swojego rodzaju treningiem uważności i pracą nad wyuczonym schematem postrzegania miejsc, które są a priori uznane za nieatrakcyjne.
To jak smakowanie poezji, ale bez narosłego kontekstu i zadęcia, bez szkolnej akademii i wycieczki klasowej - miejska przygoda, gdzie czasem można zarobić..kartoflem, a czasem odkryć drobiazg, który jest swoisty, ciekawy, oryginalny tylko w momencie kiedy go widzimy, tylko wtedy kiedy pada na niego te a nie inne światło.
Miejscem takim na pewno były pozostałości Zakładów Metalowych, z głównym budynkiem
( a raczej jego pozostałościami) z 1902r. Stojące na uboczu ruiny straszą, tumanią i...przyciągają.
Długim pasażem lomorozkoszy okazała się ulica Kawęczyńska z jej zakątkami, galeriami podwórek wypełnionych złomem, gruzem, pozostałościami starych przedwojennych murów, kapliczkami...
Nie wiem czy to kwestia upału czy faktu, ze to ostatnia trasa czy może też niektórych miejsc do których dotarliśmy takich jak zarastająca z wolna chwastami wietnamska świątynia buddyjska i jednocześnie niedokończone centrum kultury wietnamskiej, sprawiło, że pojawiło mi się w głowie sporo refleksji dotyczących przemian w kulturze i tego jakie te przemiany pozostawiają ślady w zabudowie i architekturze, jak mocno widać to w przypadku Warszawy, która wciąż nie jest miastem prawdziwie międzynarodowym, a mimo tego miesza się w urbanistyce( tej powstającej i tej odchodzącej) mnóstwo mikro- i makro-światów, nakładających się na siebie rzeczywistości, odniesień, kontekstów, które nie pozwalają na łatwe uogólnienia i klisze.
Nasze klisze prześwietlają się w naszej wyobraźni...
tekst: Hubert Napiórski
zdjęcia: Izabella Skonecka
Ale prywatny rekonesans i sprawdzenie na własną rękę, a czasem przy użyciu pomocnej ręki czy nawet dwóch może zaowocować czymś nieoczekiwanie, zaskakująco ciekawym i wartym przekazania dalej.
Znów mieliśmy trudną sytuację związaną z doborem zgłaszających się w ogromnych ilościach chętnych do wzięcia udziału, więc uciekliśmy się do losowania. Trafili do nas ludzie, którzy są bardzo różnorodni jeśli chodzi o wyróżnienie się zainteresowaniami i doświadczeniem w temacie fotografii.
Mnie osobiście zaimponowali Rafał i Iza. Rafał to rasowy miejski partyzant, który potrafi się dosłownie wszędzie wcisnąć, wręcz zachęcić innych do odrobiny ryzyka i odwagi, co dodało naszej wyprawie smaczku. Szczególnie gdy znaleźliśmy się w Porcie Praskim by sfotografować starą drewnianą barkę z końca XIX w.
Iza ma z kolei solidne zaplecze artysty, w tym współpracę z Pawłem Althamerem i było naprawdę przemiło wymieniać się na bieżąco uwagami odnośnie różnych sytuacji, spraw, tematów.
Dobór miejsc, które wybraliśmy na obiekty, które chcieliśmy fotografować był dość trudny, z tej prostej przyczyny, ze Praga jest wprost usiana miejscami i zakątkami, które są warte obejrzenia i udokumentowania. Z drugiej strony dobór miejsc nie był podyktowany typowym podejściem historycznym - chcieliśmy w naszym spacerze bardziej nastawić się na podejście psychogeograficzne - każde z tych miejsc buduje samo swoją historię: klimatem, stanem w jakim się znalazło, a dla uczestników odkrycie i doświadczanie tych miejsc jest swojego rodzaju treningiem uważności i pracą nad wyuczonym schematem postrzegania miejsc, które są a priori uznane za nieatrakcyjne.
To jak smakowanie poezji, ale bez narosłego kontekstu i zadęcia, bez szkolnej akademii i wycieczki klasowej - miejska przygoda, gdzie czasem można zarobić..kartoflem, a czasem odkryć drobiazg, który jest swoisty, ciekawy, oryginalny tylko w momencie kiedy go widzimy, tylko wtedy kiedy pada na niego te a nie inne światło.
Miejscem takim na pewno były pozostałości Zakładów Metalowych, z głównym budynkiem
( a raczej jego pozostałościami) z 1902r. Stojące na uboczu ruiny straszą, tumanią i...przyciągają.
Długim pasażem lomorozkoszy okazała się ulica Kawęczyńska z jej zakątkami, galeriami podwórek wypełnionych złomem, gruzem, pozostałościami starych przedwojennych murów, kapliczkami...
Nie wiem czy to kwestia upału czy faktu, ze to ostatnia trasa czy może też niektórych miejsc do których dotarliśmy takich jak zarastająca z wolna chwastami wietnamska świątynia buddyjska i jednocześnie niedokończone centrum kultury wietnamskiej, sprawiło, że pojawiło mi się w głowie sporo refleksji dotyczących przemian w kulturze i tego jakie te przemiany pozostawiają ślady w zabudowie i architekturze, jak mocno widać to w przypadku Warszawy, która wciąż nie jest miastem prawdziwie międzynarodowym, a mimo tego miesza się w urbanistyce( tej powstającej i tej odchodzącej) mnóstwo mikro- i makro-światów, nakładających się na siebie rzeczywistości, odniesień, kontekstów, które nie pozwalają na łatwe uogólnienia i klisze.
Nasze klisze prześwietlają się w naszej wyobraźni...
tekst: Hubert Napiórski
zdjęcia: Izabella Skonecka
środa, 18 sierpnia 2010
IV Trasa Miejsc Pobocznych - Prażynki - lista uczestników i wolnych słuchaczy
Mieliśmy wiele zgłoszeń na trasę po Pradze ze względu na to, że mamy ograniczoną liczbę miejsc i aparatów, zdecydowaliśmy się wylosować z długiej listy chętnych uczestników i wolnych słuchaczy.
Lista uczestników:
Miłosz Paszkowski
Ewa Majdecka
Agnieszka Adamek i Rafał Głombiowski
Giulia Mafalda
Izabella Skonecka
Rafał Roguski
Lista wolnych słuchaczy:
Dorota Marciniak oraz Dominik Budecki-Nehring
Katarzyna Kościółek i Jakub Jaśkiewicz
Lista uczestników:
Miłosz Paszkowski
Ewa Majdecka
Agnieszka Adamek i Rafał Głombiowski
Giulia Mafalda
Izabella Skonecka
Rafał Roguski
Lista wolnych słuchaczy:
Dorota Marciniak oraz Dominik Budecki-Nehring
Katarzyna Kościółek i Jakub Jaśkiewicz
wtorek, 10 sierpnia 2010
III trasa Miejsc Pobocznych - Zjedź to z rana - Żerań Fabryczny - relacja
Po raz kolejny spotkaliśmy się w siedzibie Stowarzyszenia Ę by wprowadzić naszych uczestników do naszego projektu i jednocześnie poznać ich bliżej. Coraz częściej trafiamy na pasjonatów i partyzantów miejskich, którzy technikę (choć ją znają) umieszczają niżej w drabinie ważności niż skupienie, wyobraźnię, własny pomysł na to jak robić zdjęcia.
Tak było i tym razem, choć było naprawdę bardzo dużo zgłoszeń i jak zawsze musieliśmy dokonać losowania zjawiło się bardzo niewiele osób, ale z bardzo różnych środowisk.
Żerań to miejsce bardzo efemeryczne i trudne do zaklasyfikowania pomimo tego, że najczęściej kojarzy się z miejscami post-industrialnymi, fabrycznymi to i tutaj można znaleźć spoty które nie pasują do tego opisu.
My udaliśmy się w trasę wzdłuż kanału Żerańskiego i w okolice ulic Płochocińskiej i Płytowej i bocznej odnogi kanału.
Kanał Żerański ma długa historię
Z wikipedii:
Pierwotnie w XVII wieku w miejscu dzisiejszego Kanału Żerańskiego powstał Kanał Królewski z polecenia króla Zygmunta III Wazy. Zadaniem tego kanału było "ściągnąć wody z puszczy" (Puszczy Słupeckiej), czyli uregulowanie rzeki Długiej na odcinku od Kobiałki do Narwi, która zagrażała wylewami dworowi myśliwskiemu Wazów w Nieporęcie. Nazwa Kanał Królewski widnieje jeszcze na mapach z lat 30. XX wieku. Kanał ten został wykorzystany przy budowie Kanału Żerańskiego.
Kanał Żerański koło Kobiałki, widok w stronę Nieporętu
Kanał Żerański koło Kobiałki, widok w stronę Nieporętu
Kanał Żerański jest kontynuacją robót prowadzonych już w I poł. XIX w. Wobec odcięcia od Bałtyku przez Prusy powstał plan, aby otworzyć drogę na Bałtyk przez Narew i Niemen, które należało połączyć spławnymi kanałami. Między Narwią a Niemnem przeprowadzono Kanał Augustowski, a między Bugiem a Dnieprem kanał znany jako Kanał Królewski.
Koncepcja budowy kanału pomiędzy Bugiem a Wisłą powstałą już w 1910 - Carskie Ministerstwo Komunikacji opracowało projekt drogi wodnej Wisła-Dniepr. Skanalizowany miał być Bug od Brześcia do Małkini i dalej od Małkini do Warszawy miał biec kanał długości 90 km. Projekt po przeróbkach zaakceptowano w formie kanału Żerań-Zegrze, który miał skrócić drogę wodną Bug-Wisła z 61 do 20 km. Zadaniem tego kanału miało być też odwodnienie doliny Bródnowsko-Nieporęckiej oraz zlewni rzeki Długiej i Kanału Bródnowskiego.
Pierwsze prace ruszyły dopiero w 1919 roku, ale szybko zostały przerwane. Kolejne prace podjęte w latach 1935-1938 zaowocowały budową wąskiego kanału na Żeraniu o długości ok. 2,5 km, który służył odprowadzaniu wody z Kanału Bródnowskiego.
Do pomysłu powrócono w 1950 roku i już w 1951 r. na początku współczesnego Kanału Żerańskiego wybudowano port oraz śluzę. Dwustronna śluza im. inż. Tadeusza Tillingera pomiędzy portem Żerańskim a Wisłą ma komorę o wymiarach 85x12 oraz długość 104 m i do niedawna była drugą na świecie co do wielkości i typu, po śluzie pod Asuanem na Nilu w Egipcie.
Nas interesowały przede wszystkim stare hale i magazyny, które przy zmiennej, ale pięknej pogodzie naprawdę świetnie się prezentowały.
To samo można powiedzieć o wieżach i przęsłach starych mostów i wiaduktów.
Trafialiśmy co i raz na naprawdę kuriozalne pozostałości tego co tu kiedyś tętniło pracą i życiem.
Na sam koniec zostawiliśmy sobie zdjęcia portu Żerańskiego, którego część od strony wiaduktu mogliśmy ładnie "złapać" naszymi lomo. Naprawdę piękna pogoda i wiatr sprawiła, że poczuliśmy się zupełnie jak nad morzem.
tekst: Hubert
zdjęcia: Bartek Kalinka
Tak było i tym razem, choć było naprawdę bardzo dużo zgłoszeń i jak zawsze musieliśmy dokonać losowania zjawiło się bardzo niewiele osób, ale z bardzo różnych środowisk.
Żerań to miejsce bardzo efemeryczne i trudne do zaklasyfikowania pomimo tego, że najczęściej kojarzy się z miejscami post-industrialnymi, fabrycznymi to i tutaj można znaleźć spoty które nie pasują do tego opisu.
My udaliśmy się w trasę wzdłuż kanału Żerańskiego i w okolice ulic Płochocińskiej i Płytowej i bocznej odnogi kanału.
Kanał Żerański ma długa historię
Z wikipedii:
Pierwotnie w XVII wieku w miejscu dzisiejszego Kanału Żerańskiego powstał Kanał Królewski z polecenia króla Zygmunta III Wazy. Zadaniem tego kanału było "ściągnąć wody z puszczy" (Puszczy Słupeckiej), czyli uregulowanie rzeki Długiej na odcinku od Kobiałki do Narwi, która zagrażała wylewami dworowi myśliwskiemu Wazów w Nieporęcie. Nazwa Kanał Królewski widnieje jeszcze na mapach z lat 30. XX wieku. Kanał ten został wykorzystany przy budowie Kanału Żerańskiego.
Kanał Żerański koło Kobiałki, widok w stronę Nieporętu
Kanał Żerański koło Kobiałki, widok w stronę Nieporętu
Kanał Żerański jest kontynuacją robót prowadzonych już w I poł. XIX w. Wobec odcięcia od Bałtyku przez Prusy powstał plan, aby otworzyć drogę na Bałtyk przez Narew i Niemen, które należało połączyć spławnymi kanałami. Między Narwią a Niemnem przeprowadzono Kanał Augustowski, a między Bugiem a Dnieprem kanał znany jako Kanał Królewski.
Koncepcja budowy kanału pomiędzy Bugiem a Wisłą powstałą już w 1910 - Carskie Ministerstwo Komunikacji opracowało projekt drogi wodnej Wisła-Dniepr. Skanalizowany miał być Bug od Brześcia do Małkini i dalej od Małkini do Warszawy miał biec kanał długości 90 km. Projekt po przeróbkach zaakceptowano w formie kanału Żerań-Zegrze, który miał skrócić drogę wodną Bug-Wisła z 61 do 20 km. Zadaniem tego kanału miało być też odwodnienie doliny Bródnowsko-Nieporęckiej oraz zlewni rzeki Długiej i Kanału Bródnowskiego.
Pierwsze prace ruszyły dopiero w 1919 roku, ale szybko zostały przerwane. Kolejne prace podjęte w latach 1935-1938 zaowocowały budową wąskiego kanału na Żeraniu o długości ok. 2,5 km, który służył odprowadzaniu wody z Kanału Bródnowskiego.
Do pomysłu powrócono w 1950 roku i już w 1951 r. na początku współczesnego Kanału Żerańskiego wybudowano port oraz śluzę. Dwustronna śluza im. inż. Tadeusza Tillingera pomiędzy portem Żerańskim a Wisłą ma komorę o wymiarach 85x12 oraz długość 104 m i do niedawna była drugą na świecie co do wielkości i typu, po śluzie pod Asuanem na Nilu w Egipcie.
Nas interesowały przede wszystkim stare hale i magazyny, które przy zmiennej, ale pięknej pogodzie naprawdę świetnie się prezentowały.
To samo można powiedzieć o wieżach i przęsłach starych mostów i wiaduktów.
Trafialiśmy co i raz na naprawdę kuriozalne pozostałości tego co tu kiedyś tętniło pracą i życiem.
Na sam koniec zostawiliśmy sobie zdjęcia portu Żerańskiego, którego część od strony wiaduktu mogliśmy ładnie "złapać" naszymi lomo. Naprawdę piękna pogoda i wiatr sprawiła, że poczuliśmy się zupełnie jak nad morzem.
tekst: Hubert
zdjęcia: Bartek Kalinka
piątek, 6 sierpnia 2010
III trasa Miejsc Pobocznych - lista uczestników i wolnych słuchaczy
Zgłosiło się bardzo dużo osób i musieliśmy wylosować uczestników i wolnych słuchaczy
Lista uczestników:
Paula Czarnecka
Agnieszka Rodowicz
Paulina Czarnecka
Justyna Nafalska
Bartek Kalinka
Martyna Błotnicka
Kasia i Marcin Gałązka
Lista wolnych słuchaczy:
Cadaver
Julita Zembrowska
Dziękujemy wszystkim za zgłoszenia
Lista uczestników:
Paula Czarnecka
Agnieszka Rodowicz
Paulina Czarnecka
Justyna Nafalska
Bartek Kalinka
Martyna Błotnicka
Kasia i Marcin Gałązka
Lista wolnych słuchaczy:
Cadaver
Julita Zembrowska
Dziękujemy wszystkim za zgłoszenia
czwartek, 29 lipca 2010
Relacja z II trasy Miejsc Pobocznych
Dzień zaczęliśmy podobnie jak poprzednim razem: na Mokotowskiej, gdzie po przedstawieniu się i wprowadzeniu do warsztatów ruszyliśmy daleko w okolice Winnicy - by w obrębie 3 ulic - Sprawnej, Poetów i Tłuchowskiej odbyć nasz spacer.
Tym razem miejsca i budynki, które odwiedziliśmy nosiły dużo wyraźniejsze piętno przemijającego czasu a też i ich charakter był troszkę inny.
Zaczęliśmy od ulicy Sprawnej. To dość specyficzne miejsce gdzie widać jak na dłoni krzyżujące się pomiędzy sobą wektory czasu: tego już zapomnianego - lat 70. i 80. - przemian ustrojowych i tego co "nowe" - krajobrazu stanowionego przez agencje deweloperskie i to w jaki sposób organizują przestrzeń urbanistyczną. Ulica Sprawna to chyba jedno z niewielu miejsc która jest częścią wspólną matematycznych zbiorów tych przemian - chaotyczna, zagracona, niepokojąco opuszczona i obskurna.
Znaleźliśmy tu dwa opuszczone zakłady produkcyjne - jeden z nich to zakład futrzarski - co do drugiego jest raczej dużo wątpliwości co się w nim wcześniej działo.
Oprócz zakładów na Sprawnej pozostały resztki drewnianej zabudowy, może nie aż tak imponującej jak przy poprzedniej trasie, ale jednak. Wszystko to było bardzo absorbujące - postindustrialny chaos naprawdę kusi...
Następnym przystankiem była ulica Tłuchowska - opuszczony drewniany dom i taka też szklarnia - totalnie zarośnięta przez krzaki i gąszcz czarnego bzu. Ta druga przyciągnęła nas wszystkich surrealistycznym wręcz klimatem.
Potem jeszcze drewniane domki na ulicy Poetów i siedziba biblioteki - kolejny Świdermajer
:-)
Stanowiliśmy dość urozmaiconą grupę i każdy chyba znalazł coś dla siebie.
tekst - Hubert Napiórski
zdjęcia - Marta Zabłocka
Subskrybuj:
Posty (Atom)